decyzja

Sanepid w Gdyni poszukuje uczestników Big Boat Party. Podczas imprezy na katamaranie znajdowało sie około 236 osób (Radio Zet poinformowało o 212 gościach, 10 osobach z personelu i 14 innych osobach, w tym m.in. DJ-ach). U niektórych wykryto zakażenie koronawirusem. Inspekcja sanitarna poszukuje pozostałych osób, które rozjechały się po Polsce.Trwa dochodzenie epidemiologiczne po rejsie w Zatoce Gdańskiej. Nowe ognisko koronawirusa związane jest z udziałem w kilkunastogodzinnym rejsie Big Boat Party. Jak podaje Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Gdańsku, na razie potwierdzono 7 przypadków zakażeń. Ponieważ w imprezie brały udział osoby z różnych części Polski, koronawirus może się rozprzestrzenić.
Koronawirus w Polsce. Komunikat sanepidu w GdyniCo z tego. Wystarczyło, że wychyliłam się poza ramy narzucane przez władze. Oni nie lubią, gdy ktoś publicznie zabiera głos, wygłasza swoje poglądy, manifestuje. W związku z tym uważam, że teraz każdy i każda, kto choćby wychodzi na ulice z białym kwiatkiem lub opaską na ramieniu, to jest bohaterem i bohaterką. Uwierz mi, że zdecydowanie się na pokazanie publicznego sprzeciwu to nie są łatwe decyzje, bo ludzie często działają po omacku. Tutaj panuje chaos i dezinformacja.
"Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Gdyni prosi o kontakt telefoniczny osoby uczestniczące w rejsie Big Boat Party w dniu 12.07.2020 r. w związku z informacją o potwierdzonych przypadkach zakażenia wirusem SARS-CoV-2 wśród uczestników tego rejsu. Niniejsza prośba dotyczy osób, które nie zostały jeszcze objęte nadzorem epidemiologicznym" - podał gdyński sanepid na swoim profilu na Facebooku.27-letnia kobieta przebywa w rodzinnym mieście i każdego dnia ona i jej rodzina czują strach. – Gdy idę przez miasto z białą opaską, to oglądam się za siebie, czy nikt nie jedzie za mną – przyznaje. – Nigdy nie wiesz, z której strony się pojawią. Jeżdżą nawet ukryci w karetkach i gdy ludzie myślą, że nadchodzi pomoc, to oni wyskakują i robią swoje – dodaje.W 2016 roku zrobiłam zdjęcie przed polskim konsulatem w Grodnie, gdzie odbywał się Czarny Protest. Później opublikowałam to zdjęcie i udzieliłam wywiadu, w którym powiedziałam, że osobiście nie popieram aborcji, ale uważam, że każda kobieta powinna mieć wybór. Później zostałam wezwana na rozmowę z funkcjonariuszami. Nie była przyjemna. Następnie odbyła się sprawa w sądzie, bo znalazł się świadek, który potwierdził, to co zrobiłam. Dostałam karę grzywny – 300 dolarów oraz  udraznianie kanalizacji Brwinów  pouczenie.Brak dostępu do sieci utrudnia możliwość sprawdzenia informacji, ale okazuje się, że na Telegramie, czyli aplikacji pozwalającej przesyłać zaszyfrowane wiadomości, pojawiają się również podejrzane treści. Wczoraj słyszałam nagranie, gdzie jakiś oficer rosyjski w bardzo przekonywujący sposób mówił o tym, że wojska rosyjskie na dniach przekroczą nasze granice. Ponadto mój brat widział na ulicy mężczyznę w rosyjskim mundurze. To wszystko oczywiście może być prowokacją, ale nie zmienia faktu, że trudno jest racjonalnie myśleć w takich momentach. Ja i moja cała rodzina długo rozmawialiśmy wczoraj o tym.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

wyprawa

została wyzwolona